Postanowiłam zrecenzować jeden z moich ulubionych filmów. Taki który nikogo nie pozostawia obojętnym, który sprawia, że można oglądając go rozdziawić usta ze zdumienia, przy którym można płakać, śmiać się, złościć i radować jednocześnie. Który pomimo dość powolnej akcji nie pozwala się nudzić, ani przez chwilę. Pełen przemyśleń nad wieloma kwestiami, pełen emocji, tak, mowa tutaj o "Skazanych na Shawshank". Obejrzałam go kilka lat temu i wywarł na mnie wówczas wielkie i nie zatarte wrażenie, nawet po latach nadal odczuwałam tę magię. To tytuł, który po prostu trzeba zobaczyć.
Bankier Andy, zostaje uznany winnym popełnienia morderstwa na swojej żonie oraz jej kochanku. On sam nie przyznaje się do win, jednak dowody świadczą jednoznacznie przeciwko niemu. Zostaje osadzony w jednym z najbardziej rygorystycznych więzień w USA, Shawshank. Od tego momentu, jego życie zamienia się w piekło, doznaje licznych upokorzeń, a jedyną ostoję odnajduje w książkach. Organizuje nauczanie dla więźniów chcących uzupełnić edukację, zaprzyjaźnia się też z czarnoskórym Irlandczykiem o ksywie Red (Morgan Freeman).
Piękne i inteligentnie poprowadzona akcja oraz stopniowanie napięcia w tym filmie osiągnęły mistrzostwo. Widz ma wrażenie jakby to on został wtrącony do więzienia, obserwujemy akcję z punktu widzenia Andiego, uświadamiamy sobie, że to mogłoby spotkać każdego z nas. Nierzadko słyszy się o przypadkach w których ktoś niesłusznie odsiaduje całe lata w więzieniu. To dodaje tragizmu i pozwala utożsamić się z bohaterem, który przeżywa całą gamę wszelkich rozterek i przemian. Wszystkie postacie są bardzo dobrze wykreowane i zagrane. Mi bardzo przypadł do gustu staruszek, który w bibliotece zajmował się ptakami. Piękna muzyka, dobre zdjęcia i przede wszystkim ściskające za serce sceny, które wzruszają nawet po ponownym obejrzeniu. A jest co oglądać i te niemal 2,5 godziny mijają jak z bicza trzasł, bez poczucia przeciągania akcji lub przynudzania.
Film ten uważam za ponadczasowy z wielu względów, jak świat światem zawsze istniała przestępczość, zawsze pojawiają się władze chcące sprawować ład i porządek ale też i tacy, którzy tej władzy chcą nadużywać. Pojęcie sprawiedliwości często ma się nijak do rzeczywistości i nierzadko osadzeni w więzieniach mają tyle samo lub nawet mniej za uszami, niż ludzie których mijamy codziennie na ulicy lub tych którzy z racji swojego fachu są poważani. Tutaj mamy ukazaną przemianę. Przemiana człowieka z uczciwego i trochę naiwnego bankiera w człowieka sprytnego i nie cofającego się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Taki Hrabia Monte Christo naszych czasów. Film dotyka też wielu innych aspektów życia, to istne studium ludzkiej psychologii. Oczywiście jak często bywa z amerykańskimi produkcjami, tak i tym razem musiały pojawić się dziwne zmiany, jak choćby postać Red'a, która jak sama nazwa wskazuje w książce jest postawnym rudzielcem, typowym Irlandczykiem ale na szczęście nie zostało to przeprowadzone ze szkodą dla filmu. Film nie zdobył żadnej statuetki Oscara pomimo wielu nominacji, co jest kolejnym dowodem na to w jaki sposób nagradzane są produkcje. Dla mnie to czy film jest dobry nie wyznacza to ile zdobył nagród i tym samym mogę powiedzieć o "Skazanych...", że to kawał porządnego kina.
Końcowa ocena: 10/10
Reżyseria: Frank Darabont
Scenariusz: Frank Darabont
Gatunek: Dramat
Produkcja: USA
Muzyka" Doris Fisher, Thomas Newman
Obsada:
Tim Robbins - Andy Dufresne
Morgan Freeman - Red
Bob Gunton - Naczelnik
William Sadler - Heywood
Clancy Brown - Byron Hadley
Zdjęcia pochodzą z:
darkwarez.pl
aktivist.pl
Chyba jako jedna z nielicznych nie oglądałam tej produkcji.
OdpowiedzUsuńWarto obejrzeć :) To jeden z tych filmów dla których chciałabym mieć możliwość cofnięcia pamięci, żeby obejrzeć go ponownie nie wiedząc co się wydarzy.
UsuńPolecam z całego serca! I jeżeli za pierwszym razem wam się nie spodoba to koniecznie spróbujcie za jakiś czas po raz kolejny!
OdpowiedzUsuń