piątek, 14 listopada 2014
Pszczółka Maja (2014)
Los rodzica bywa ciężki i czasem trzeba zdobywać się na tak heroiczne czyny, jak choćby wyprawa do kina na rzeczony film. Gdyby nie mały z pewnością nie obejrzałabym tego, gdyż pomimo, że lubię animacje, ta wydaje się zarezerwowana wyłącznie dla dzieci. Czy aby na pewno? Kto nie zna tej sympatycznej pszczółki? W tym roku Maja powraca i to na duże ekrany w wersji filmowej. Czy powrót ten można zaliczyć do udanych?
Główną bohaterką, podobnie jak w serialowej wersji jest mała, ciekawska pszczółka. Na imię jej Maja i wraz z przyjaciółmi, których poznaje na swojej drodze m.in. trutniem Guciem i świerszczem Filipem, przeżywa szereg niesamowitych przygód. Tym razem to nie przelewki i los całego ula zależy od tej małej buntowniczki.
Można wyłapać podobne sceny jak w japońskim pierwowzorze, jednak brakuje klimatu i magii poprzednika. Rozumiem, że czasy inne, że dzieci chcą czegoś innego, kolorowego (widoki są na wskroś bajeczne i cukierkowe, aż do zemdlenia) uważam jednak, że nie zawsze odgrzewanie kotletów ma sens i tak też jest w tym przypadku. Muminki, Maja to tytuły, których nie da się przerobić nie tracąc przy tym tego, za co pokochały ich miliony. Mój synek nie był zbytnio zainteresowany seansem i już po kilku minutach zaczął się kręcić i być nieznośny. Na poprzednim filmie wytrwał dzielnie do końca (Samoloty 2), tutaj ewidentnie się nudził, bardziej podobała mu się reklama Paddingtona, który ma pojawić się na Święta... Zwabiona komentarzami (no nie, dałam się tak załatwić) o tym, że jest to film idealny dla małych dzieci, że świetnie się na nim bawią, że bez przemocy, bla,bla,bla. Szczerze się zawiodłam, gdyż scen śmiesznych dla dzieci jak na lekarstwo, inne maluchy na sali też się nudziły. Typowym filmem dla przedszkolaków też bym go nie nazwała, jak zwykle pojawiają się zwroty nie nadające się dla najmłodszych. Według mnie ciężko zdefiniować odbiorcę dla tego filmu, jest zbyt przesłodzony dla większych dzieci, a dla tych mniejszych za mało w nim śmiesznych scen. Dorośli bawią się na nim tak sobie, żeby nie powiedzieć wcale. Przewidywalny i mało magiczny, nie spodziewałam się dawnej Mai ale myślałam, że będzie choć trochę lepszy. Taki prawdziwie dziecięcy, bez tych głupich, nowoczesnych wstawek tekstowych. Żeby nie było, że się czepiam całkowicie, to jednak biorąc pod uwagę ostatnie tego typu produkcje, ta jest jedną z bardziej nadających się dla dzieci. Polski dubbing nie był najgorszy, na plus głos Mai i Krzysztof Ibisz, którego głosu w roli świerszcza nie poznałam.
Końcowa ocena: 5/10
zdjęcia pochodzą z: film.onet.pl, fdb.pl, interia.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz