poniedziałek, 5 maja 2025

„Pamiętaj, że nie ma ciebie i jej”. Analiza Substancji

Substancja (2024) - body horror czy film psychologiczny? Mam wrażenie, że oglądając ten obraz i biorąc wydarzenia dosłownie, tracimy jakieś 50% przekazu. Zacznijmy od tego, że już od początku widać, że widzimy świat w zniekształcony przez bohaterkę sposób. Z jej punktu widzenia i subiektywnie. Zauważcie nawet kolory samochodów jakie mija na ulicach, to nie są kolory, jakie obecnie królują na drogach, ale takie, jakie kiedyś były popularne, czyli jakby zatrzymała się w czasach swojej świetności i młodości. Cały świat i wszystko co widzi jest takie „piękne”, przesłodzone i przerysowane. Wynika to zapewne z pracy w show biznesie, który jak wiadomo potrafi nieźle wypaczyć postrzeganie rzeczywistości. W jej świecie wszystko sprowadza się do wyglądu, w sumie trudno się dziwić, pracuje ciałem, jest uzależniona od tego, co o niej sądzą inni, szczególnie faceci. W tym stanie już nie możemy być pewni, co jest prawdą, czy zwolnienie z pracy nastąpiło z powodu wieku, czy jednak miało inne podłoże - widać, że z główną bohaterką kontakt jest mocno ograniczony, zachowuje się lekko mówiąc dziwnie, nic nie odpowiada, patrzy w dziwny sposób. Może być tak, że jedyne co do niej dociera to informacje na temat jej wieku, wyglądu, łatwiej jej zrzucić winę na wygląd, niż przyjąć prawdę, a być może prawda jest taka, że straciła pracę przez swoje problemy psychiczne. Może być też tak, że straciła pracę rzeczywiście w ten sposób i tylko ze względu na wiek, jednak nie zmienia to faktu, że tu zaczyna się jazda, bo utrata pracy jest zapalnikiem tego, co wydarzy się później. To przeżycie mogło być tak silnym wstrząsem, że wyzwoliło psychozę.



Nie zapominajmy o wypadku, bywa tak, że ktoś po jakichś urazach uzależnia się od jakichś substancji, choćby Michael Jackson, który po poparzeniach w czasie kręcenia reklamy wciągnął się w silne przeciwbóle. Tutaj nie wiemy do końca jak naprawdę ona się trzyma po tym wypadku, bo jak już wspominałam, wszystko jest zniekształcone. Bohaterka znajduje kopertę z informacją o substancji, która może odmienić jej życie, miejsce w jakim ją odbiera nasuwa skojarzenie, że jest to pewnego rodzaju nowy narkotyk lub jakiś eksperyment. I tu dochodzimy do momentu, w którym jeżeli ktoś uważa, że to, co widzimy dzieje się na serio, no to muszę go rozczarować :D To nic innego jak ostra faza bohaterki i jej wizje. 7 dni jazdy i 7 dni odpoczynku to jakby ciąg i kac po nim. Wyliczone tak, aby nie zryć do reszty psychiki, jednak jak dobrze wiemy, bohaterka nie będzie się tego trzymać. Jedna nie wie co robi druga, na pewno spotkaliście kiedyś kogoś, kto nie pamiętał co robił na imprezie, działa to na tej samej zasadzie. Poza tym bohaterka ma już jakieś doświadczenie z dawaniem sobie w żyłę, no nie oszukujmy się. Ilu ludzi na widok takiego sprzętu wiedziałoby jak sobie samemu to zaaplikować? Mnie skręca na sam widok tego, a ona nie miała zbytnich oporów. Według mnie Sue nie istnieje - jest na to wiele przesłanek, po pierwsze nikt nie zatrudni nikogo, zwłaszcza w telewizji bez żadnych papierów i podstawowych dokumentów. Mamy tutaj nawet moment, gdy pytana jest o swoje dane i wiek, a ona lekko zdziwiona rzuca namiętnie, że ma na imię Sue. Nadmierna ekscytacja prezesa oraz ludzi wokół pokazuje, że to tylko marzenie bohaterki. Mamy też scenę, w której przychodzi na casting, wcześniej występuje inna dziewczyna, która słyszy niewybredną uwagę na temat swojego nosa, nie widzimy jak ona wygląda, widzimy tylko jej plecy, a za chwilę wchodzi Sue, cała na biało i daje popis… Tamta wcześniejsza dziewczyna to nikt inny jak Elisabeth, która musiała zostać tak potraktowana kiedyś we wcześniejszym castingu lub słyszeć ten tekst kiedyś, dowodzi temu jeszcze to, że słyszy ona ich uwagę w końcowej scenie, ale o tym póżniej. Poza tym nigdy nie widzimy Sue jedzącej cokolwiek, ona jedynie pije. Patrzy na talerze i jedzenie tak, jakby była wręcz obrzydzona nim. Może to tłumaczyć te napady głodu, Elisabeth głodzi się przez tydzień, a potem rzuca na jedzenie.


Zaraz ktoś powie halo, ale przecież sąsiad przybiegł i słyszał stukania - to kolejna imaginacja bohaterki, po pierwsze ilu z was może znaleźć w mieszkaniu dodatkowy pokój rozwalając ścianę (byłoby fajnie) po drugie nic nie wskazywało na to, aby bohaterka miała jakiekolwiek zdolności budowlane i wykończeniowe, a robotę odwaliła lepszą niż niejedna zawodowa firma. Po prostu kolejna faza, w której facet jest przeciwko „brzydkiej i starej” Elisabeth, natomiast zachwycony piękną Sue. No właśnie, występy Sue, jak i wszystko co wokół niej się kręci jest spowite brokatowym pyłkiem (jak ten z kuli, którą ogląda na początku Elisabeth i która potem przewija się w wizjach), nałożonym filtrem cudowności, ale i sztuczności. Zwróćcie uwagę jak wygląda jej program w tv oraz jej banery i plakaty, dosłownie razi w oczy to, że są sztuczne i już nie chodzi o Photoshop, ale jakby sztuczne wklejenie w tło. Gdy Elisabeth ogląda inny program, jakiś zwykły film to telewizor wygląda normalnie, ale gdy tylko pojawia się Sue to robi się taki sztuczny ekran, jak wklejony obraz. W ogóle to strasznie przypomina mi to Requiem dla snu, gdzie starsza kobieta oglądała telewizję i wpadała w coraz większy obłęd od prochów. Dziwi mnie, że tak mało ludzi dostrzega to, że tu jest podobnie, a przynajmniej tak wynika z komentarzy.


W jednej scenie na początku widzimy sprzątaczkę, która sprząta mieszkanie, gdyby przyszła widząc Sue to na pewno byłaby nieźle zdziwiona. Jednak później nie pokazuje już się, być może Elisabeth musiała ciąć koszty w związku z tym, że straciła pracę, ale równie prawdopodobne jest to (chyba nawet bardziej prawdopodobne, bo nie myślała praktycznie) że sprzątaczka sama odeszła widząc coraz większą paranoję swojej pracodawczyni. Z tego względu tamta nagle zaczęła widzieć sterty śmieci po swoim „odpoczynku”, gdzie była bez fazy. Wtedy nie miała siły na robienie czegokolwiek, interesowało ją tylko jedzenie i oglądanie telewizji. 



Kolejny powód, dla którego myślę, że to wszystko bujda to motyw z tym facetem, który z nią później był, pod koniec tej 3 miesięcznej fazy. Opcje są dwie, albo rzeczywiście był, chociaż nie z Sue, a z Elisabeth i uciekł widząc jej fazę albo był wytworem wyobraźni, ponieważ zachowywał się jakby z jednej strony już z nią przebywał od dłuższego czasu, a jednak nie miał o niczym pojęcia. Natomiast cała łazienka była nafaszerowana dziwnymi fiolkami, strzykawkami itp i jego to nie dziwiło? Wystarczyłoby otworzyć śmietnik lub szafkę nad umywalką. Taka paniczna ucieczka i brak kontaktu później też jest co najmniej dziwna i stoi w sprzeczności z wcześniejszym jego podejściem do niej, jakby kolejny dowód Elisabeth na to, jak źli są faceci i jak tylko zależy im na wyglądzie. Dowodem jest też ten pierwszy gość z motorem, Elisabeth budzi się w momencie, gdy tamci się całują, mocno zostaje pokazane to, że nie wiadomo co jest snem, a co jawą.


Żeby nie przeciągać to już zbliżę się do zakończenia, które było totalnym odpałem i wizją bohaterki, kto by wypuścił ją na scenę, gdyby rzeczowoście była takim stworkiem? Nie dziwi was to, że przeszła sobie przez wszystkie pomieszczenia od tak? ;) A sama ta impreza była bardzo dziwna i mocno przeterminowana - ewidentnie wytwór jej umysłu. Pojawiają się wtedy różne przebitki z jej historii kariery, jakieś wspomnienia tekstów, jakie usłyszała, rzeczy, które widziała. Ta tryskająca krew to zapewne symbol tego, co się działo w rzeczywistości, bo najprawdopodobniej zabijała sama siebie.


Ten film jest niesamowitą analizą ludzkiej psychiki. Zwróceniem uwagi na wiele problemów, używek, starzenia, seksualizacji kobiet, samotności, standardów „piękna” kreowanych przez media, ale i zazdrości i rywalizacji w świecie kobiet. Tutaj bohaterka nawet zaczęła być zazdrosna o samą siebie i jest to świetnym podsumowaniem, tego jak to niestety wygląda. Gdyby bohaterka miała jakieś życie poza pracą oraz rodzinę, to nie doszłoby do tego wszystkiego. Jednak uzależnienie swojego szczęścia od pracy i wyglądu sprawiło, że, gdy to straciła to wszystko inne przestało mieć znaczenie. Ten film pokazuje również jak zgubne może być postrzeganie tego co widzimy na plakatach, filmach i porównywanie z tym siebie. Scena, w której Elisabeth rezygnuje z randki ze względu na porównywanie siebie do Sue dobitnie to pokazuje.



Jeżeli ktoś nie widział to polecam obejrzeć Czarnego Łabędzia.

środa, 3 stycznia 2018

"Dom Zbrodni" (2017) Crooked House


Czy ekranizacja genialnej powieści Agathy Christie może się nie udać? Może i zdarzyło się to już nie jeden raz. Jak w takim wypadku wygląda na tym tle nowy "Dom Zbrodni"? Ku mojemu zdziwieniu całkiem nieźle!

niedziela, 31 grudnia 2017

Idiokracja (2006) Idiocracy


Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, 
choć nie jestem pewien co do tej pierwszej. Albert Einstein

Leniwy i niezbyt bystry żołnierz, który od lat pracuje jako stróż oraz prostytutka, terroryzowana przez swojego alfonsa zostają poddani hibernacji. Na Ziemi wybucha wojna i przez 500 lat ich kapsuły pozostają w zapomnieniu. Jednak, gdy powrócą do świata żywych szybko okaże się, że są najmądrzejszymi ludźmi na świecie... W zamyśle miała to być głupia komedia, ale czy na pewno? W dobie coraz bardziej szerzącego się zidiocenia społeczeństwa, wzrostu konsumpcjonizmu i wygodnictwa taka wizja przyszłości wcale nie jest bardzo nieprawdopodobna...


Postanowienia noworoczne


Każdy z nas zna to doskonale. Przychodzi koniec roku i nagle każdy zaczyna zastanawiać się nad tym, jak tym razem go zmarnował. Co może zrobić, aby ten przyszły był lepszy. A potem bywa tak, że jeżeli ktoś wytrzymuje z postanowieniami do lutego, to już jest twardzielem. Tym razem jednak naprawdę dość mam corocznego "zaczynania od nowa" i za zmiany zabrałam się już w końcówce obecnego roku. Może i wstrętne choróbsko, które mnie jakiś czas temu dopadło i zmusiło do leżenia dłuższy czas w łóżku, spowodowało, że przemyślałam pewne sprawy. Jednym z postanowień jest regularne publikowanie postów na blogu, głównie recenzji filmów, od czasu do czasu książek i gier lub jakichś moich przemyśleń.


A Wy macie jakieś postanowienia? Ktoś tu zagląda? :)

sobota, 30 grudnia 2017

Vaiana: Skarb Oceanu (2016) Moana


Film Disney'a z akcją w tropikach? Tak! To coś, na co czekałam! Czy po obejrzeniu mój entuzjazm był równie duży? Niestety nie, jednak nie zmienia to faktu, że seans był dość przyjemny, a nawet powróciłam do tego tytułu ponownie.


Pele. Narodziny legendy (2016) Pele


Kim jest Pele raczej nikomu nie trzeba mówić. Ten najsłynniejszy brazylijski piłkarz doczekał się filmowej adaptacji swojej biografii. Może wiele osób, które nie interesują się piłką nożną pomyśli, że nie warto zawracać sobie głowy tym filmem. A to spory błąd, bo historia tutaj opowiedziana jest przede wszystkim motywująca i nastrajająca pozytywnie, a wszystko to podane w bardzo przystępnej i lekkiej formie, co ostatnio jest w przypadku biografii dość rzadko spotykane.


Fanatyk (2017)


Chyba większość internautów kojarzy słynną pastę pt. "Mój stary to fanatyk wędkarstwa". Wydawałoby się, że przeniesienie historii tego typu na wersję filmową graniczy z cudem lub jest zupełnie niemożliwe. Nic bardziej mylnego, bo "Fanatyk" broni się bardzo dobrze. Zarówno jako osobny film, jak i jako ekranizacja słynnej pasty.

piątek, 29 grudnia 2017

Kleopatra (1963) Cleopatra


Na wstępie muszę zaznaczyć, że za obejrzenie "Kleopatry" zabierałam się kilka ładnych lat. Zawsze zwlekałam z tym, nie było czasu lub wybierałam inne tytuły. Podchodziłam do tego filmu bardzo sceptycznie i szczerze mówiąc dałam się trochę zwieść otoczce, jaka przez lata od premiery narosła wokół tego tytułu. Że to teatralne aktorstwo, że wiele niezgodnych z historią faktów, że to takie "amerykańskie", że teraz już tak się filmów nie kręci... Racja, nie kręci się już z takim rozmachem... niestety! Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że takie opinie są bardzo krzywdzące, a sam film na pewno nie jest jedynie łzawym romansem. Pewnej długiej, bezsennej nocy stwierdziłam, że włączę w końcu ten film, może dzięki niemu szybciej zasnę, bo co może być fascynującego w oglądaniu mocno wymalowanej Elisabeth Taylor (której fanką wówczas nie byłam) krzątającej się po bogato zdobionych salach. Jakie było moje zdziwienie, gdy od pierwszych chwil nie mogłam oderwać oczu od ekranu i tak przez kolejne cztery godziny, aż do końca.


niedziela, 14 czerwca 2015

Jurrasic World (2015)



Chyba nie ma w naszej kulturze osób, które nie słyszały o filmie Jurrasic Park. Całe pokolenia wychowały się na tej nowatorskiej jak na ówczesne czasy historii. Był to milowy krok w kinematografii, a efekty powalały na kolana nawet tych najbardziej wybrednych kinomanów. Trzymajcie się foteli bo oto dinozaury znów powracają. Bardziej mroczne i niebezpieczne niż kiedykolwiek! Znowu mamy do czynienia z parkiem rozrywki, lecz tym razem na o wiele większą skalę. Oto stoi przed nami istny komercyjno-naukowy cud w samym środku sezonu wakacyjnego. Różnica pomiędzy dawnym parkiem, a Jurrasic World nabiera gargantuicznych rozmiarów. Porównując je już na samym wstępie widz może stwierdzić, że to co było wcześniej to była jedynie zabawa...


Dwaj bracia wyjeżdżają na wakacje do swojej ciotki, która zajmuje się sprawowaniem pieczy nad ultra nowoczesnym parkiem rozrywki. Dokonują się w nim eksperymenty łączenia genów, by stworzyć coraz to nowe gatunki dinozaurów. Szczególnie jeden okaz, można nazwać cudem ich pracy ale ponownie okaże się, że zadzieranie z naturą nie zawsze dobrze się kończy...

wtorek, 5 maja 2015

Skazani na Shawshank (1994) The Shawshank Redemption


Postanowiłam zrecenzować jeden z moich ulubionych filmów. Taki który nikogo nie pozostawia obojętnym, który sprawia, że można oglądając go rozdziawić usta ze zdumienia, przy którym można płakać, śmiać się, złościć i radować jednocześnie. Który pomimo dość powolnej akcji nie pozwala się nudzić, ani przez chwilę. Pełen przemyśleń nad wieloma kwestiami, pełen emocji, tak, mowa tutaj o "Skazanych na Shawshank". Obejrzałam go kilka lat temu i wywarł na mnie wówczas wielkie i nie zatarte wrażenie, nawet po latach nadal odczuwałam tę magię. To tytuł, który po prostu trzeba zobaczyć.