wtorek, 25 listopada 2014

Wstręt (Repulsion) 1965



Uwielbiam czarno-białe kino. Dawne filmy mają w sobie niepowtarzalny klimat, klasę i elegancję. Aktorzy i aktorki, mówią oraz wyglądają w sposób, jakiego się dziś nie uświadczy i odczuć to można nie tylko w polskich filmach ale i tych zagranicznych. Postanowiłam obudzić z uśpienia, nieco zapomniany przez widzów film "Wstręt", który jest pierwszym nakręconym za granicą filmem Romana Polańskiego. Pomimo, że nie jest to horror, wywołuje we mnie gęsią skórkę i czuję się nieswojo za każdym razem oglądając go.

Carol Ledoux z pochodzenia Belgijka (w tej roli fenomenalna Catherine Deneuve) mieszka wraz ze swoją starszą siostrą Helen w Londynie. Carol pracuje jako manicurzystka w jednym z salonów piękności i prowadzi dość jednostajne, spokojne życie, wypełnione codziennymi rytuałami. Wszystko zmienia się w momencie, gdy do życia starszej siostry, coraz intensywniej wdziera się żonaty mężczyzna Michael. Dziewczyna nie może znieść tego związku i denerwuje ją wszystko co związane z kochankiem Helen. Sytuacja komplikuje się na dobre, gdy zakochana para udaje się na wakacje i pozostawiają Carol w domu z widmem zapłaty za czynsz i zajęciem się samej sobą. Wkrótce problemy, które młoda dziewczyna miała ze swoją psychiką zaczynają narastać w zastraszającym tempie, prowadząc nieuchronnie ku jej całkowitemu zatraceniu...


Wiele mogłabym o tym obrazie napisać."Wstręt" jest jednym z moich ulubionych filmów, który niewątpliwie wywarł na mnie niezatarte przez czas wrażenie. Z góry uprzedzam, że pozostała część tekstu może, a raczej na pewno będzie wypełniona spoilerami, tak więc osoby, które nie widziały filmu, a mają taki zamiar, proszone są o natychmiastową ewakuację!

Na sporą uwagę zasługuje praca kamery oraz zdjęcia. Niepokojące osaczanie bohaterki przez widza, które towarzyszy jej od początkowych do końcowych scen. Kamera okręca się wokół niej, ciągle za nią podąża. Można odnieść wrażenie, jakbyśmy sami byli lękiem, który ją prześladuje. Podobne zabiegi stosuje Darren Aranofsky, jednak urodził się on dopiero cztery lata po produkcji "Wstrętu", więc widać dokładnie jak bardzo innowacyjny był zamysł reżysera. Film, pomimo bardzo niskiego budżetu, zachwyca dobrą obsadą, Deneuve była już znana, po doskonałych "Parasolkach z Cherbourga".

Sam początek filmu jest już dość oryginalny, nawet po tylu latach i milionach produkcji, które nakręcono, to pomysł z napisami śmigającymi po siatkówce oka Deneuve, nadal budzi emocje i jest niespotykany. Dodatkowo w nastrój filmu wprowadza niepokojąca, dudniąca muzyka, która jest  sporym atutem dzieła Polańskiego. Od razu mamy wiadomość, że to nie będzie zwykła, typowa historyjka i możemy spodziewać się wszystkiego. I to otrzymujemy. W następnej sekwencji pokazana jest piękna, młoda dziewczyna z twarzą pozbawioną wszelkich emocji. Zamyślona i jakby zawieszona, podczas pracy w salonie piękności. Kamienna twarz, która będzie nam towarzyszyć przez resztę seansu, sprawia, że widz od razu wyczuwa, że coś jest nie tak. Po pracy wpada do pobliskiej restauracyjki na obiad, jednak nie zjada niczego, a jedynie wpatrzona w talerz, znowu przeżywa tylko sobie znane myśli. Dosiada się do niej znajomy, który jest nią bardzo zainteresowany. Z jej zachowania jednak jasno wynika, że nie jest ona przyzwyczajona do takich sytuacji i czuje się skrępowana. Małomówna, zahukana ale eteryczna i zwracająca na siebie uwagę, męską uwagę. Gdyż już na samym początku jest scena w której robotnik pracujący na ulicy, zaczepia ją i taksuje lubieżnym spojrzeniem.

 
W następnych scenach widzimy jak wraca do mieszkania, które dzieli ze swoją wyzwoloną i pewną siebie siostrą. Spotyka się ona z żonatym mężczyzną, co doprowadza Carol do szaleństwa, szczególnie wtedy, gdy odkrywa ona jego przybory toaletowe w ich wspólnej łazience. Z niespotykaną dla niej stanowczością domaga się od Helen, aby zerwała ten związek lub chociaż wpłynęła na to, aby było tak jak dawniej, bez jego ingerencji we wspólne życie sióstr. Prośby te kończą się krótkimi docinkami ze strony bardziej doświadczonej siostry, która traktuje Carol protekcjonalnie. Pomimo tego, delikatna uwaga odnośnie jej dziwnego zachowania, którą wypowiada Michael swojej kochance, budzi w niej ogromną złość. Tak jakby sama przed sobą nie chciała się przyznać do schorzenia siostry. Jej nowy mężczyzna wprowadza chaos do ich dotychczasowej codzienności, co widać po zachowaniu młodszej siostry, która przyzwyczajona jest do rytualizmu i powtarzalności. Nie może znieść myśli, że w życiu Helen pojawił się ktoś inny, odgłosy ich miłości budzą w niej niepokój i zdenerwowanie. Wszystko kumuluje się do momentu, kiedy kochankowie wyjeżdżają na wakacje, wtedy to zaczyna się katastrofalny rozwój choroby Carol.


W miarę rozwoju akcji zauważa się, że Carol przejawia coraz więcej niepokojących zachowań i coraz bardziej zatraca się w "swoim świecie". Spaceruje po ulicach w swój specyficzny, zamyślony sposób. Jakby oderwana od rzeczywistości. Na samym początku można odnieść wrażenie, że może to tylko kwestia nieśmiałości lub zamknięcia w sobie, szybko jednak takie myśli pryskają jak bańki mydlane. Za zachowaniem Belgijki, kryje się coś więcej, coś bardziej mrocznego, coś co każdy widz chce odkryć i sklasyfikować, poczuć się niczym psychiatra, wysłuchujący opowieści chorego na temat swojego życia. Ten film w dużej mierze to studium ludzkiego umysłu i gdybym miała podać tytuł podobnego do niego dzieła w tak intensywnym wydaniu, miałabym niemały problem. Polański po mistrzowsku stopniuje napięcie i widzimy cały zarys popadania w obłęd. Carol traci pracę, zaszywa się w domu, choć czasem z niego wychodzi, jednak są to spacery bez celu, na które reaguje bardzo nerwowo. Jej przerażony wzrok i tiki, dodają realizmu, wcześniej nie miałam pojęcia, że Catherine jest tak świetną aktorką. Jej gra nie jest wymuszona, nie uświadczymy tutaj szaleńczych śmieszków i na siłę głupich zachowań, które tak często reżyserzy i aktorzy nam serwują. Carol potrafi zabić z miną, jakby  trzepała dywan lub robiła pranie i to jest według mnie kolejny pozytyw.


Cała akcja dąży do wielkiego finału, który, jak każdy widz się domyśla już w trakcie oglądania, nie może być różowy. Jej włosy, niegdyś ładnie ułożone z czasem są w coraz większym nieładzie. Zaczyna chodzić po domu w koszulach nocnych. Robi dziwne rzeczy, typu napuszcza wodę do wanny, po czym zapomina o tym, a gdy ta wylewa się już na podłogę zakręca wszystko i idzie na jeden ze wspomnianych, nerwowych spacerów. Zaczyna mieć coraz częstsze halucynacje, dotyczące zwłaszcza rozpadania się ścian oraz napastujących lub gwałcących ją mężczyzn. Zabija wspomnianego wcześniej adoratora, który bojąc się o nią, postanawia wyważyć drzwi, gdyż nie odpowiadała na jego telefony. Jego zwłoki umieszcza w wannie, a drzwi barykaduje półką wyrwaną z kuchni. Potem pojawia się właściciel mieszkania, któremu nie zapłaciła za czynsz. Mężczyzna widząc roznegliżowaną, młodą dziewczynę w samej prześwitującej halce od razu nabiera ochoty na "załatwienie sprawy inaczej" i puszczeniu długu w niepamięć. Reakcja blondynki jest natychmiastowa i tym sposobem ma już na sumieniu dwie osoby. Po morderstwach, puszczają jej wszystkie hamulce i tutaj już ciężko mówić o choćby cieniu zdrowego rozsądku, który wcześniej jeszcze momentami do niej wracał. Gdy siostra wraz z kochankiem wracają do mieszkania, zastają je w totalnej ruinie...


Film ten jest przesycony symboliką. To coś co bardzo cenię, zwłaszcza jeżeli nie jest to pokazany w sposób nachalny albo naiwny, a tak w tym przypadku z pewnością nie jest. Do symboli zaliczyłabym królika, którego siostry miały zjeść razem, a przez kolację na którą Helen poszła z kochankiem, nie doszło to do skutku. Carol nie zjada go i przez kolejne sceny w miarę upływu czasu, obserwujemy jak mięso gnije i zmienia się coraz bardziej, zupełnie jak główna bohaterka. Ziemniaki z których wyrastają coraz dłuższe pędy, również pokazują jak mija czas, a Carol nie jest nawet zainteresowana takimi czynnościami jak jedzenie. Od czasu do czasu skubnie kostkę cukru, wypije herbatę i to tyle. Pękające ściany są symbolem rozpadu psychiki głównej bohaterki i postępującego obłędu. Wizje w których jest gwałcona lub widzi mężczyzn, najprawdopodobniej wynikają z lęku przed nimi. Być może została zgwałcona lub skrzywdzona w inny sposób. Dla mnie ważną wskazówką tutaj jest fakt bicia dzwonów w pobliskim klasztorze. Często najgorsze halucynacje jakie ją dopadają dzieją się właśnie w momencie, gdy słychać rozbrzmiewające dzwony. Może to daleko idące wnioski ale być może Carol została kiedyś wykorzystywana przez księdza? O dystansie Polańskiego do kościoła wiedzą wszyscy, więc nie byłby to taki irracjonalny pomysł. Szczególnie jedna scena zapadła mi w pamięci, jedyna w której dziewczyna zachowywała się zalotnie, pomalowała usta czerwoną szminką i leżąc w łóżku próbowała uwodzić kogoś wzrokiem, w tym wypadku widza. Wtedy też rozbrzmiewają dzwony i nagła panika pojawia się w jej oczach, a ona sama zostaje zgwałcona. Kolejną rzeczą jest choćby pęknięcie na chodniku, które sprawia, że zatrzymuje się ona i wpatruje w nie przez wiele minut, spóźniając się tym samym na umówione spotkanie. Pęknięcie to w kształcie przypomina kobiece łono i uważam, że to też nie był przypadek. Być może brakowało jej kobiecego ciepła, matczynej miłości, przyjaciółki. Może zastanawiała się co takiego sprawia, że mężczyźni tak tego pragną. Carol nie ma problemów z kontaktami z kobietami, nie boi się ich, to mężczyźni sprawiają, że pojawia się w niej panika. Scena w której pocałowała się z chłopakiem, a później szorowała zęby i płakała pokazuje, jak bardzo nie mogła znieść myśli o mężczyźnie. Podobnie jak zwymiotowanie po powąchaniu podkoszulka kochanka Helen. Jakby na ironię osobą, która pomaga jej na samym końcu i wynosi z mieszkania jest właśnie on, jednak gdy przygląda jej się, pojawia się na jego ustach tajemniczy uśmieszek. Tak jakby nawet w takiej sytuacji, mężczyzna myślał tylko o jednym. Jej piękność była też dla niej zgubna.

Symboliczne jest też zdjęcie, które stoi na komodzie i na którym widać małą Carol z rodziną. Stoi na uboczu na drugim planie i jej przerażony wzrok skierowany jest w prawo w stronę w której siedzi jej ojciec. Zdjęcie to przewija się w filmie, jednak na samym końcu mamy pokazane je ponownie. Tym razem cień na zdjęciu pada w sposób w którym pozostałe postacie są zacienione i niewidoczne, wyeksponowani są tylko Carol i jej ojciec. Na zdjęciu ojciec ma zasłonięte usta i ta sama cienista linia, przecina łono dziewczynki, tak jakby sugerowało to ich tajemnicę.Według mnie to wszystko to niezbity dowód na to, że powodem wstrętu bohaterki nie była wrodzona choroba psychiczna, jednak molestowanie, którego doświadczyła i które z kolei doprowadziło do obłędu. To czyni ten film jeszcze bardziej dramatycznym i realistycznym. Może wspomniane dzwony, kojarzyły jej się z dzieciństwem w którym ojciec korzystając z hałasów na zewnątrz, zakradał się do niej do pokoju i ją gwałcił? Nie wiemy wiele o jej rodzinie, siostry nic o niej nie mówią i będąc Belgijkami, mieszkają same w Londynie.  Polański jak zwykle nie dał gotowej odpowiedzi i można snuć wiele teorii, jednak według mnie zamysł był właśnie taki i traktował o wykorzystywaniu.

To jeden z tych filmów do których mogę sięgnąć po kilku latach i nadal mnie nie zawodzą, nie starzeją się. Polecam z czystym sumieniem miłośnikom filmów psychologicznych i nie tylko.

OCENA KOŃCOWA: 10/10

 Reżyseria: Roman Polański
Produkcja: Wielka Brytania
Rok: 1965
Scenariusz: Roman Polański i Gerard Brach

Obsada:

Carol - Catherine Deneuve
Michael - Ian Hendry
Colin - Jhn Fraser
Helen - Yvonne Furneaux
Właściciel - Patrick Wymark





źródła obrazów:
http://samantha-niemczyk.blogspot.com/2012/12/secret-lairs-repulsion-review.html
http://screeninsight.blogspot.com/2013/01/repulsion-roman-polanski-1965.html
http://justafalsealarm.blogspot.com/2012/05/nick-cave-there-is-town.html
http://www.film.ru/articles/s-uma-soyti
http://anfibiamente.blogspot.com/2012/04/repulsion-roman-polanski.html
http://www.daylesanders.co.uk/2010/12/roman-polanskis-repulsion-1965-review.html
http://www.cinemasquid.com/screenshots/sets/repulsion-1965-us-criterion-blu-ray-2009/8bf59e63-b136-4d81-b2e2-6e091a835f45?tag=john-fraser
http://www.dvdbeaver.com/film/dvdcompare/repulsion.htm

2 komentarze:

  1. Widzę, że pokusiłaś się nie tyle o recenzję co raczej o analizę filmu. Ja widziałem ten film tylko raz, chętnie bym do niego wrócił, bo może wtedy odkryłbym coś, co mi umknęło za pierwszym razem. W takich filmach psychologicznych najlepsze jest właśnie to, że można je różnie interpretować ze względu na bogactwo symboli. Ale oprócz tego, co dla mnie jest nawet bardziej istotne, to przede wszystkim trzymający w napięciu thriller porównywalny z hitchcockowską "Psychozą".

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście bardziej można to nazwać analizą ale wynika ona z tego, że uważam ten film za jeden z najlepszych w swoim gatunku. Muszę jeszcze dopisać kilka słów odnośnie technicznej oprawy filmu, bo zbyt skupiłam się na fabule. A bardzo dobre są zdjęcia i praca kamery, scenografie i specyficzny klimat.

    OdpowiedzUsuń